biżuteria koralikowa

czwartek, 18 sierpnia 2016

W świąteczny poniedziałek wybraliśmy się na wycieczkę do Ogrodzieńca.
Oczywiście nie byłabym sobą gdybyśmy po drodze nie weszli do lasu.
Efektem były owoce leśne, które zostaną ususzone do herbatki.




Potem pojechaliśmy zobaczyć ruiny zamku.


Była piękna pogoda więc nie brakowało ludzi wspinających się na skałki.
Była to bardzo udana wycieczka.
W pralni zawiesiłam uzbierane zioła, żeby się ususzyły.
Wtorek był dniem intensywnej pracy.
W środy mam biuro nieczynne, wtedy wyjeżdżam pozałatwiać wszystkie sprawy związane z
urzędami i nie tylko. Nie inaczej było wczoraj, ale nie zdążyłam wszystkiego pozałatwiać, bo idąc do hurtowni "zwierzęcej" potknęłam się upadłam i złamałam sobie rękę w nadgarstku.
Od razu Pan Mąż zawiózł mnie do szpitala, gdzie po 3 godzinach założono mi gips.
Jestem uziemiona i nieszczęśliwa, że nie mogę teraz niczego tworzyć, a pomysłów mam na metry:)
Poza tym boli mnie jak jasna cholera i ciężko się robi cokolwiek jedną ręką.
Wcześniej pisałam, że na przetworzenie czekają prawdziwe, nieopryskiwane jabłka, no i się doczekały. Co prawda ja nie mogłam ich robić, ale ja dziś w kuchni byłam dyrygentem, a  Pan Mąż grał pierwsze skrzypce.
Tak powstaje coś niesamowitego w smaku, jabłka z papryką, czosnkiem, chili i coś tam jeszcze.
Za chwilkę będą gotowe, a potem tylko myk do słoiczków i już.............












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz